14 grudnia 2018 - piątek- wigilia

14 grudnia 2018 - piątek
Wigilia

Od poniedziałku czekałam na ten wieczór. Bardzo się cieszyłam,  że wyjdę z domu. Sama. Na kilka godzin. Ale wszystko poszło nie tak.

Dwie drzemki
Jej drzemki w ciągu dnia to dla mnie raj. Nigdy nie wiem ile będzie spać,  jak często się budzić. Ale mogę w tym czasie zrobić siku, umyć zęby,  nastawić lub zdjąć pranie albo zjeść. Albo obrać warzywa na sok. Albo pogapić się w telefon lub telewizor.

Mam pół godziny,  40 minut albo nawet półtorej godziny. Nigdy tego nie wiem. W mega ciszy ale mam moment dla siebie. Dziś planowałam w jej drzemce umyć włosy i się umalować.

Niby południe
Ale to idealnie, żeby makijaż zrobił się naturalny. Drugą drzemkę,  tą o 16tej chciałam wykorzystać na przymierzanie ciuchów.

I gucio wyszło
Mała spała tylko 20 minut w południe. A ja z tej złości siedziałam i płakałam. Akurat dzisiaj. Jak mi zależy. Zamiast się cieszyć ze szczęścia innych, to ryczałam i użalałam się nad sobą. Znów dopadły mnie konsekwencje źle podjętych decyzji. Gdybym była mądrzejsza dwa lata temu dziś byłabym szczęśliwa.

Mała zasnęła o 15tej.
Spała prawie 3 godziny. Malowałam się w stresie nasłuchując czy śpi,  podobnie z suszeniem włosów. Miałam wyjść o 18.30 a dopiero wtedy się ubierałam. Nawet nie przejrzałam się w lustrze czy wyglądam dobrze. Wyszłam.

Wściekła
Bo wcale nie miałam już ochoty tam jechać. Bo znów zaczęłam się bać. Ludzi. O czym miałam z nimi gadać. Prawie dwa lata przerwy w pracy robi duże dziury. Mnóstwo nowych twarzy. Garstka starej ekipy. Dosłownie.

Wytrzymałam 3 godziny
Byłam w domu na 23. Jechałam powoli. Bardzo powoli. Wcale nie chciałam wracać. Chciałam skręcić gdziekolwiek. Byle nie jechać do domu.

Stanęłam na poboczu
Na chwilę. Zamknęłam oczy. Wyłączyłam silnik. Wyobraziłam sobie siebie gdzie indziej z kim innym. Na chwilę. Poryczałam się i wróciłam do domu.

Mała nie spała.
Próbował z nią zasnąć. Ale nie udało się. Gdy mnie zobaczyła,  wyciszyła się i jak kot, obcierała się o mnie. I całowała wszędzie. Dotykała i wcierała. Aż zasnęła. A potem leżałam z nią,  taką wtuloną.. Zamknęłam oczy i znów się tam przeniosłam. Byłam gdzie indziej. Z kimś innym.

Męczę się tu
Nie chciałam takiego życia. Takiego niewolnictwa. Owszem, cieszy mnie ile już rozumie, nagrywam filmiki i rozsyłam, chwaląc się... ale to nie jest moje wymarzone życie. Nie tego chciałam.

Tu i teraz
Leży między nami na łóżku. Szkoda mi ją jeszcze odnieść do łóżeczka. Głowę ma przy moim brzuchu a rękę pod bluzką. Trochę mi szkoda..


Komentarze

Popularne posty