25 marca 2018 - Niedziela



25 marca 2018 - Niedziela

Spaliśmy do dziesiątej. Tatuś o dziwo zaproponował spacer o 12. Jakimś cudem zapamiętał, że Miczoko wtedy śpi i ja z nią spaceruję...

Trzy i pół godziny spaceru
Było ciepło i słonecznie. Miczoko spała w wózku. Nie chciało nam się wracać. Tyle czasu razem, tyle rozmów i żadnej kłótni... chociaż w sumie rzadko się kłócimy.. bo prawie ze sobą nie gadamy.. Więc trudno w takiej sytuacji o kłótnie..

Mały obiad
Zjedliśmy rosół z piątku. Bo o 17 szliśmy na pizze do restauracji ze znajomymi. To dzięki nim chyba jeszcze nie zwariowałam. Bo co weekend wyciągają nas gdzieś na miasto. Albo zwyklą posiadówkę.. zazwyczaj u nich. Miczoko miała 2 tygodnie a oni już nas wyciągali do restauracji. Miczoko pierwszy raz była z nami w restauracji jak skończyła miesiąc.

Cały wieczór na rękach
Ale wolę tak spędzić czas niż sama w domu przed TV. Wstydziłam się tylko w jednym momencie, gdy On wyciągnął 2 piersiówki i pił z chłopakami. Taka według niego rozgrzewka przed. Czekając na piwo wypili wódkę smakową.

Ale to nie był pierwszy alkohol tego dnia
Do śniadania były dwa browary  (wypił je robiąc śniadanie) i na spacerze z nami też były dwa- ale nie przy mnie. Jeden na postoju u babci bo ją odwiedziliśmy a drugie zaraz po wejściu do domu.

Dzień się skończył na flaszce
Z restauracji pojechaliśmy do domu znajomych. Tam siedzieliśmy oglądając po raz drugi Botoks.

To był aktywny weekend zakrapiany alkoholem i dobrym towarzystwem. Nie byłam sama. Miałam okazję zdjąć dresy i się umalować. Nie ważne, że usłyszałam, że nie mam po co się malować. Że nic mi to nie da.. Nie maluję się dla niego już od dawna!


Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty