12 lipca 2018 - Czwartek

Dotrzymał słowa. Przywiózł mi psa. Przed 7 rano. Mała akurat się obudziła, więc zdjął buty i do niej poszedł.

Jedyne co to zamiemismy dwa zadania. Zapytał czy długo zamierzam tu jeszcze koczować. Nie pamiętam już co mu odpowiedziałam. Ale on powiedział potem, że tam też jest mój dom. Odpowiedziałam, że przecież mnie z niego wygoniłeś. Coś burknął pod nosem i wyszedł.

Nie udało mi się młodej zaszczepić bo nie miałam książeczki. Po drodze zajrzałam do teściowej. Zjadłyśmy u niej obiad. I wróciłam do domu. Nakarmiłam małą i poszłam dalej bo zbliżała się 16.

Miał zabrać psa. Poszłam do leśniczówki. Spotkałam koleżankę i poszłyśmy do niej na kawę.  Do domu wróciłam przed 21.

Ciekawe czy przyjedzie rano z psem.

Komentarze

Popularne posty