8 kwietnia 2018 - Niedziela



8 kwietnia 2018 - Niedziela

Spałam kiepsko. Wstałam z nastawieniem, że to będzie kolejna "przepita" niedziela. A pogoda była cudowna. Ciepło i słonecznie. Zaproponowałam więc wyjazd na wieś. Pod pretekstem sprzątania i snu małej. A tak naprawdę chciałam, aby nie miał okazji pić od rana.

I średnio mi to wyszło
Nie chciał jechać i piwo czy dwa już rano zaliczył. Zaproponowałam więc, żeby poszedł sam z Miczoko na spacer w południe a ja umyję przez ten czas okna. Też pomysł be. Więc poszłam sama z Nastką i psem. Miczoko pospała 40 minut a nie 3 godziny.

Wrociłyśmy więc do domu
Bo płakała w wózku a nosić jej nie chciałam bo jednak wiało. Tatuś niespodziewnie zaproponował spacer nr 2 po obiedzie (który robił sam).Więc pełne zaskoczenie.. fajnie.

Ale zadzwonili znajomi
Że wpadną i może zaliczymy wspólny spacer. Na deptak i po knajpach w centrum. Ten się zgodził a mnie ten pomysł też się podobał. W 6tkę raźniej niż we dwoje. Milion ludzi. Galerie pozamykane to ludzie spacerują i siedzą w knajpach.

Dwie godziny spokoju
Mała odespała wszystko. A my zaliczyliśmy 4 knajpki. W jednej zatrzymaliśmy się tylko po to abym nakarmiła małą. I w każdym barze zamawiali po piwie. Czyli spoko: tylko trzy piwa. Ale doliczając te z rana, i ostatnie wyjście z psem (monopolowy przy bloku i seteczka z kolegą) to niedziela wyszła marnie. Ale aktywnie. Chociaż tyle.

Nastka miała karę- za wczoraj
Około północy zwróciła moją uwagę lampa błyskowa w jej pokoju. Wpadłam więc i zabrałam jej telefon. Dziś był więc dzień bez fona. Jak to stwierdziła na spacerze: "dzień jest jakiś dłuższy i mam mnóstwo czasu". A to był początek dnia gdy tak stwierdziła. Da się? Da!


Komentarze

Popularne posty