28 kwietnia 2018 - Sobota



28 kwietnia 2018 - Sobota

Długo czekałam na ten dzień. I wreszcie mam swoje, wyremontowane cztery kąty. W pięknym miejscu poza miastem. Pół roku czekałam.

Cały dzień sprzątania
Najpierw pakowanie, ubrania, chemia i spożywka. Potem mycie, rozpakowanie i układanie. Skręcanie mebli i ustawienie. Jeszcze bez oświetlenia i w dużym nieładzie, ale tu.

Dochodzi 4 nad ranem
Powinnam już dawno spać. Jestem wykończona. Skręcał meble do pierwszej. I tylko łóżka. Nastka już ma, my nie bardzo, bo kupiliśmy tylko jedną stronę łóżka. Jutro znów Ikea.

Śpimy w salonie
Na materacu. Bo stelaż łóżka niekompletny. Materac jest ogromny. Na szczęście! Światełko z lodówki drażni oczy ale na szczęście jest cicha.

Już zapomniałam
Boję się, że nie zdążę się nacieszyć domem. Że ucieknę stąd. Znów pił. Sam. Najpierw piwa gdy skręcał łóżka. Potem rudą z colą ze zwykłej szklanki bo nie wypakowaliśmy nic. Przy czwartej wylał ją niechcący na blat, piekarnik, podłogę i psa. Pies się zerwał i otrzepał. Doszły jeszcze ściany do mycia. Wszystko się klei i śmierdzi rudą miodową.

Zapamiętać sen, mówią
A ja zasypiam wkurwiona. Zresztą, co to za zabobony? Co mi to da, i kto to wymyślił.

Dobranoc

Komentarze

Popularne posty