11 kwietnia 2018 - Środa



11 kwietnia 2018 - Środa

Już się poddaję! Nie mam siły. Kolejny taki sam dzień. Spacer do leśniczówki z małą i psem to katastrofa. Płacz w drodze do, na miejscu i z powrotem. Kuźwa, już nie wiem co jej jest.

Czy to pogoda
Nagle się ociepliło i jest jak latem ponad 23 stopnie. Z chęcią wychodzę ale Miczoko mimo, że śpiąca to albo nie śpi albo max 20 minut. Nie 3 godziny jak jeszcze kilka dni temu.

Jestem już zmęczona
Siedzę w domu i marznę. Gapię się w ten durny telewizor. Nic nie mogę zrobić. Bo ciągle mnie woła na ręce. Musi mnie widzieć.

Jutro znów ma być pięknie
Aż się boję. Znów będę chciała z nią wyjść. I znów będzie płakać. Albo na rękach nosić.

Wariuje już
Z samotności, bezradności i złości. Nie tak chciałam żyć. Nie tak się czuć. I nie tak wyglądać. Czemu nie mogę jak inne matki, usiąść na ławce, w słońcu z książką w dłoni. W domu nie śpi- więc nie mogę sprzątać czy gotować. Na spacerze też nic nie mogę zrobić.

Jak żyć?

Komentarze

Popularne posty