7 kwietnia 2018 - Sobota
7 kwietnia 2018 - Sobota
Wróciłam do domu wściekła. Znów się strasznie upił. Zresztą cały wieczór był beznadziejny. Spędziłam go sama z Miczoko. A pozostali grillowali. Zajebiscie po prostu!
Zaczęło się od awantury
Pozwoliłam Nastce na luźny i aktywny dzień. Zupełnie bez nas. Z koleżanką- córką naszych znajomych. I przegieła. Była na dniach otwartych w dwóch liceach. Potem poszły na siłownię i miały wracać. Zaskoczyła mnie gdy zadzwoniła z centrum handlowego i wyprowadziła z równowagi gdy nie wróciły od razu do domu autobusem jak było ustalone, tylko rowerami miejskimi po ponad 2 godzinach.
Nie uprzedziła mnie
Nie zapytała i przegięła. Oczywiście pomysł z rowerami był koleżanki i udawała głupią, że myślała, że wiem o jej planach. Jeszcze bardziej się rozzłościłam. Konsekwencje będą jutro.
Nie pił prawie cały tydzień
Było spokojnie i normalnie. Na pierwszego grilla w tym sezonie kupił sobie flaszkę wódki smakowej. I ją sam wypił. W sumie każdy pił co innego. Chłodno ale na balkonie. Nie dane mi było jednak posiedzieć.
Miczoko była marudna
To dlatego, że się nie wyspała. Do znajomych jechaliśmy w porze jej drugiej drzemki. A mamy do nich 10 minut drogi. Więc zamiast spać 1.5 godziny spała 20 minut. Cały wieczór śpiąca i marudząca spędziła u mnie na rękach w pokoju a nie na balkonie.
Zaczynają mnie wkurzać
Nasi znajomi zaczynają komentować zachowanie Miczoko. Że jest wredna bo muszę ją ciągle nosić na rękach i nie chce iść do nikogo innego. Teksty typu: "o już posiedziałaś" , "znowu się drze"..
No taka jest prawda
Ale boli gdy mówi to ktoś inny. Drażni i denerwuje. Nie jest miło to słyszeć. Wręcz odwrotnie, odpychają mnie takim zachowaniem. Owszem wyciągają nas ciągle z domu za co jestem im bardzo wdzięczna. Ale odpychają swoimi komentarzami.
Mimo, że wiem, że chcą dla mnie dobrze. I nieświadomie mnie dobijają zamiast motywować czy podtrzymywać na duchu. A mała teraz jest aniołeczkiem w porównaniu do tego jaka była przez pierwsze 3 miesiące.
Głowa go góry!
OdpowiedzUsuńPo burzy zawsze wychodzi słońce.
OdpowiedzUsuńNajbliżsi niestety ranią zawsze najmocniej...
OdpowiedzUsuńBędzie dobrze- nie poddawaj się! <3
OdpowiedzUsuń